Pomorska Góra Piachu – z czym się Wam to kojarzy?
Bo mi do niedawna z niczym.
Miejsce to podrzucili nam jako ciekawostkę rodzice, a my, jak to my, musieliśmy sprawdzić ją na własne oczy. Tym bardziej, że nadarzyła się ku temu okazja, bo na długi weekend czerwcowy wybieraliśmy się do Kołobrzegu.
Pomorska Góra Piachu – co mówią o niej internety?
W skrócie: 65 metrowa góra piacho-żwiru wydobytego w pobliskiej kopalni. Długa na 600 metrów, szeroka na 200, choć jej wymiary dość szybko się zmieniają ze względu na rozjeżdżanie i rozdeptywanie przez ludzi. Urząd miejski Białego Boru oszacował, że zwałowisko to około 8 milionów ton piasku. Zamieniając to na bardziej obrazowe porównanie: ponad pół miliona wywrotek pełnych piachu…
Robi wrażenie, prawda?
Jak powstała Pomorska Góra Piachu?
Piasek budujący górę został wypłukany z wydobywanego obok kruszywa mineralnego. Żwirownia działa tu od 1972 roku, więc miała naprawdę dużo czasu na usypanie zacnej hałdy 😉
A jak wygląda Pomorska Góra Piachu z bliska?
Jeśli będziecie uważnie wypatrywać, powinniście zobaczyć górę jeszcze z drogi 25. Ale jeśli się Wam nie uda, to spokojnie, zobaczycie ją zaraz po skręcie.
Pierwsze wrażenie?
O kurcze… Kawał góry…
Mijamy skręt do żwirowni i jedziemy jeszcze kawałeczek dalej. Samochód zostawiamy w pobliżu drogi leśnej ze szlabanem. Nie ma tu jako takiego parkingu, ale kilka samochodów spokojnie się zmieści. O dziwo nie jesteśmy jedyni i jedna toyota już stoi.
Skręcamy w leśną drogę i idziemy cały czas prosto przez około 300 metrów. Gdy droga zaczyna skręcać w prawo, wypatrujemy ścieżki odchodzącej w lewo. Raczej ciężko ją minąć, bo powstała poprzez wyrąbanie jednego rzędu drzew. Zresztą na jej końcu będziecie widzieć piasek.
Jeszcze 150 metrów i stoimy u podstawy góry.
Spodziewałam się, że będzie stromo, ale nie, że aż tak. Idziemy kawałek w prawo, kawałek w lewo, ale nachylenie wszędzie w zasadzie jest takie samo. Nie zostaje nic innego jak przypuścić atak szczytowy. Łatwiej nie będzie 😉
Szybko okazuje się, że to wcale nie takie proste. Piasek jest gorący i patrzy stopy. Każdy jeden krok do góry, to także zjazd z luźnym materiałem o pół kroku. Chwilami mam wrażenie, że zamiast iść do góry, tylko się zsuwam. Ostatnio po takiej stromiźnie wchodziłam i schodziłam ze Szpiglasowej Przełęczy. Tylko, że tam śnieg nie obsuwał się prawie w ogóle.
Jest to strasznie męczące i kilkakrotnie muszę się zatrzymywać, aby złapać oddech. Raz, czy drugi muszę się nawet podeprzeć ręką, bo tracę równowagę. Próbujemy iść prosto w górę, potem trochę trawersem, ale tempo jest takie samo. Słońce praży niemiłosiernie, a tu znikąd cienia. Przeklinam się w duchu po raz kolejny za brak krótkich spodenek…
W końcu zaczyna się wypłaszczać i można trochę odpocząć. Jeszcze kilkadziesiąt metrów i oto jesteśmy na szczycie!
Widok jest ładny, ale nie zwala z nóg.
Spodziewałam się czegoś lepszego. Widać przede wszystkim lasy, trochę zabudowań i żwirownię. Zdecydowanie najładniej wyglądają przykopalniane jeziorka o pięknym, turkusowym kolorze.
Teoretycznie właśnie zdobyliśmy drugie najwyższe wzniesienie w województwie zachodniopomorskim. Jesteśmy na 245 m n.p.m. Wyższa o 3 metry jest tylko Góra Krajoznawców położona w pobliżu wsi Kołtki, zaledwie kilka kilometrów na północ od Pomorskiej Góry Piachu.
Robimy krótki spacer po wierzchołku, a potem zaczynamy schodzić. Kiedyś w końcu trzeba dojechać do domu…
Zejście w porównaniu ze wspinaczką pod górę jest bardzo przyjemne. Wraz z nami z góry zjeżdżają całe wiadra parzącego stopy piasku. Ze zjeżdżającego piasku unosi się mgiełka. Zastanawiam się przez moment, czy to bardziej pył, czy parujące ciepło. Ale raczej na pewno pył.
A może by tak kupić górę piachu? ????
Gdyby ktoś z Was miał górką 5 mln złotych i nie wiedział co z nimi zrobić, to spieszę donieść, że Pomorska Góra Piachu jest na sprzedaż. 30 hektarów wchodzących w skład działki wyceniono właśnie na 5 mln. Właściciel zachwala znajdujący się tutaj piasek, że może posłużyć do produkcji zaprawy, betonu, elementów ściennych, czy różnego rodzaju podsypek. A Ci bardziej kreatywni mogą wybudować stok narciarski, czy wieżę widokową. Mimo to, od kilku lat żaden chętny inwestor się nie znalazł. I chyba nikt już w to nie wierzy.
Dlatego w ostatnich miesiącach podjęto pierwsze próby „uturystycznienia” góry. 17.04 zorganizowano Maraton MTB, a niecały miesiąc później bieg przeszkodowy. I są zapowiedzi, że to tylko początek.
Także spieszcie się dopóki swobodnie można wchodzić na górę, bo może to już długo nie potrwać 😉
Czy warto jechać tu specjalnie z drugiego końca Polski?
No nie… Raczej potraktowałabym to jako atrakcję dodatkową, jeśli będzie gdzieś w pobliżu.
Zdobywanie góry można spokojnie połączyć z odwiedzeniem bunkrów wchodzących w skład Wału Pomorskiego. Dla zagonionych jedno z umocnień jest tuż przy drodze, a dla bardziej ciekawych utworzono 6 kilometrową ścieżkę edukacyjną prowadzącą przez kilka kolejnych bunkrów.