Góry zimą są zupełnie inne niż latem.
Mniej przyjazne, bardziej wymagające i bardziej niebezpieczne.
Na pierwsze wycieczki zimowe warto wybierać szlaki łatwe, niezbyt długie i uczęszczane przez innych. Pomoże Ci się to oswoić i nabrać trochę doświadczenia. Nie planuj na swoją pierwszą wycieczkę zimową od razu zdobywania tatrzańskich szczytów.
Ja mam to szczęście, że już od kilku lat sporo chodzę po górach zimą. Do tej pory były to Beskidy i Sudety. Dopiero w zeszłym roku poczułam się już na tyle pewnie, aby spróbować swoich sił w zimowych Tatrach.
Z doświadczenia wiem, że pierwsze zimowe wycieczki rodzą wiele pytań i wątpliwości, dlatego poniżej zebrałam 12 najważniejszych rzeczy, o których powinieneś wiedzieć, zanim ruszysz w góry zimą.
- W górach zimą jest zimno
- Szybko robi się ciemno
- Ubieraj się na cebulkę
- Wiatr zmienia wszystko
- Nie wierz czasówkom z mapy
- Weź ze sobą termos z ciepłą herbatą
- Pij, nawet jeśli nie czujesz potrzeby
- Zaimpregnuj buty
- Góry zimą wykańczają. A szczególnie torowanie w śniegu
- Uważaj na lawiny i zamknięte szlaki
- Raczki to Twój przyjaciel
- Kurs nie jest obciachem
1. W górach zimą jest zimno
I tak, wiem, że brzmi to bardzo oczywiście. Ale uwierzcie mi, że wiele osób o tym zapomina.
Idąc w góry zimą, pamiętaj, aby mieć odpowiednie, ciepłe ubranie. Dopóki idziesz, będzie Ci ciepło, ale gdy tylko się zatrzymasz, zacznie Ci się robić chłodno. Także przerwy lepiej robić krótsze, ale częściej. Dłuższe zarezerwuj sobie na schroniska, czy chatki 🙂
2. Szybko robi się ciemno
Dla mnie czołówka jest obowiązkowym wyposażeniem każdego turysty idącego w góry. Wiem też, że nosi ją ze sobą stosunkowo mało osób, bo przecież idą na szlak tylko na godzinę, czy dwie. Niestety nikt nie pomyśli, że w razie wypadku, szczególnie gdy pomoc nie zdąży przyjść przed zmrokiem, światło widziane z daleka może uratować im życie.
Ale zimą, gdy ciemno robi się już o 16:00, latarka jest konieczna. Wystarczy jakaś lekka obsuwa czasowa i nagle okazuje się, że trzeba schodzić z gór po ciemku.
Światło przyda się przy pokonywaniu szlaku zejściowego, aby nie wyrżnąć orła na pierwszym lepszym korzeniu, ale zwiększy także Wasze bezpieczeństwo podczas przemieszczania się jakąś boczną drogą. Pamiętajcie tylko, aby zapalić czerwone światło, albo białe skierować w dół, tak, aby nie oślepiać kierowców.
3. Ubieraj się na cebulkę
Zimą ubiór w góry ma szczególne znaczenie. Kiedy idziesz pod górę, jest Ci gorąco i często rozbierasz się do polara albo nawet bielizny termicznej. Jednak w czasie przerwy albo schodzenia do doliny, Twój organizm wytwarza znacznie mniej ciepła i potrzebujesz mieć na sobie więcej odzieży. Dlatego tak ważne jest ubieranie na cebulkę, które umożliwia Ci płynną regulację ciepła.
Jakie warstwy odzieży powinieneś mieć na sobie zimą?
- Bielizna termiczna. Jest pierwszą warstwą, która odprowadza pot z dala od Twojej skóry, aby nie doprowadzić do wychłodzenia. Powinna dobrze przylegać do ciała, bo inaczej nie będzie spełniać swojej funkcji. Najlepiej sprawdza się bielizna z wełną merino. Mogę polecić Brubecka, którego sama używam. Ale w wersji budżetowej syntetyki też robią robotę i na początek spokojnie wystarczy Wam np. niezbyt gruby zestaw narciarski 🙂
- Polar/bluza. To druga warstwa, która ma za zadanie Cię ogrzać. Powinna być to odzież, która dobrze odprowadza wilgoć. Najlepiej sprawdza się tutaj polar. Jeśli jest bardzo zimno, albo Twój polar jest cienki, rozważ założenie dwóch polarów.
- Kurtka. Tutaj ile osób, tyle różnych zdań. Część woli chodzić w softshellu, który lepiej oddycha, ale za to nie sprawdza się przy deszczu. Inni wybierają kurtkę z membraną, goretexy i inne. Oddychają trochę gorzej, ale są za to bardziej uniwersalne. A jeszcze inni wybierają kurtę z ociepleniem (puch/syntetyk) i tylko w plecaku noszą membranę na wypadek deszczu. Która opcja jest najlepsza? Ciężko powiedzieć, bo wszystko zależy od tego jaką masz termikę i jakie są warunki pogodowe. Zanim jednak kupisz kurtki za grube tysiące, wypróbuj to, co masz już w domu. Ja na początku np. używałam po prostu kurtki narciarskiej i uważam, że jest to dobre rozwiązanie dla osób, które chodzą w góry zimą tylko okazjonalnie.
Także wszystko z głową. Im więcej będziesz chodził zimą, tym lepiej będziesz potrafił dostosować swój ubiór do panujących warunków i swojej termiki. Na początek w zupełności wystarczy zestaw bielizna termiczna + koszulka syntetyczna (np. z imprez sportowych) + polar + kurtka narciarska. Jeśli masz tylko cienką kurtkę membranową, przydadzą Ci się pewnie 2 polary. A całą resztę dokupuj później, gdy już będziesz pewien, że góry zimą to temt dla Ciebie 😉
4. Wiatr zmienia wszystko
Jeżeli planujesz wycieczkę w wyższe, odsłonięte partie gór (Tatry, Karkonosze, czy Bieszczadzkie Połoniny), pamiętaj, że zimą zazwyczaj będzie tam wiało. Silny wiatr bardzo obniża temperaturę odczuwalną i błyskawicznie wychładza. Dlatego w takich warunkach kurtka membranowa jest niezbędna, aby nie stracić całego ciepła. Pamiętaj, aby podczas przerw starać się osłonić przed wiatrem. Możesz się za czymś schować (skała/kamień), albo po prostu zejść trochę z grzbietu, tak aby to on Cię osłonił.
A żeby lepiej pokazać o co mi chodzi, spójrz sobie na poniższą tabelkę. I uwierz mi, tak jest naprawdę 😉
Do tej pory pamiętam naszą wycieczkę na Bukowe Berdo w Bieszczadach. W lesie pogoda była super, zero stopni, lekkie roztopy. Zdziwiliśmy się, gdy mijający nas ludzie z góry proponowali zawrócenie, bo warunki na górze są tragiczne. Jednak już pół godziny po wyjściu na połoninę, zrozumieliśmy o co im chodziło. Zakryły nas chmury, ograniczając widoczność do kilkudziesięciu metrów. Śniegu było miejscami ponad metr. Wiatr wiał tak mocno, że nieraz musieliśmy przystawać albo nawet kucać żeby nas nie zdmuchnęło. Żaden szlak nie istniał, zero oznaczeń, zero śladów.
Gdy w końcu po dwóch godzinach zeszliśmy z powrotem do lasu i chcieliśmy zagrzać sobie wrzątku do posiłku, okazało się, że cała woda jaką mieliśmy jest prawie całkowicie zamarznięta. A przecież termometr pokazywał tylko -2 stopnie, a butelki były w środku plecaka. Normalnie w takiej temperaturze trwałoby to kilkanaście godzin. Ale wiatr osiągający prawie 100 km/h tak wychładzał, że butelki stały się soplami lodu już po 2 godzinach. Także ostatecznie musieliśmy topić śnieg, patrząc na 4 litry zamarzniętej wody obok 😉
5. Nie wierz czasówkom z mapy. Góry zimą rządzą się swoimi prawami.
Warunki zimą mogą być bardzo różne. Czasem kilometr idzie się 20 minut, a czasem 2 godziny, bo śniegu jest po pas. Do tego często jest ślisko, więc trzeba iść uważniej, albo zrobić przerwę na założenie raków/raczków. Dlatego nie wierz czasówkom umieszczonym na mapie. To, że trasa w lato jest do zrobienia w 8 godzin, nie znaczy, że zajmie Ci tyle samo zimą.
Ja przyjmuję, że jeśli nie wiem jakie są dokładnie warunki na szlaku, mnożę czasówkę razy dwa. Czasem jest to zbyt asekuranckie, ale czasem i to okazywało się niewystarczające. Grunt, że średnia się zgadza 😉
6. Weź ze sobą termos z ciepłą herbatą
W zimę lodowata woda jest mało przyjemna do picia. Dlatego warto zabrać ze sobą termos z ciepłą herbatą. Minimum 0,5 litra na osobę, a jeśli idziecie w góry na cały dzień to optymalnie mieć 1l dla każdego. Bardzo przyjemnie jest się napić czegoś ciepłego, a w sytuacjach awaryjnych jest to bardzo dobry sposób na rozgrzanie się. A jeśli jest naprawdę zimno i zamarznie Ci woda w butelce, masz szansę zmieszać ją z ciepłą herbatą i zrobić z niej jakiś użytek 😉
Patrz wyżej – Historia z Bukowego Berda. Gdyby nie herbata w termosie, nawet nie mielibyśmy czego się napić.
7. Pij, nawet jeśli nie czujesz potrzeby
W lato jest ciepło i pragnienie przychodzi nam naturalnie. Zimą jednak jest inaczej i ze względu na temperaturę, nie odczuwamy potrzeby picia. Szczególnie jeśli do wyboru mamy tylko zmrożoną wodę. A nieuzupełnianie płynów bardzo łatwo może prowadzić do odwodnienia.
Dlatego bardzo ważne, aby zimą regularnie pić. Jeśli woda nie wchodzi, zabierz ciepłą herbatę w termosie albo sok. Sok zamarza w trochę niższych temperaturach, więc to dodatkowy plus 😉
8. Zaimpregnuj buty
Przed wyjściem w śnieżną, górską zimę, koniecznie zaimpregnuj buty. Goretexy i inne membrany są fajne, ale przy roztopach jest to za mało, aby mieć suche stopy. Pamiętaj też, że warto zacząć impregnację kilka dni wcześniej, a nie godzinę przed wyjazdem 😉
Polecam impregnaty z Nikwaxa, mi sprawdzają się najlepiej.
9. Góry zimą wykańczają. A szczególnie torowanie w śniegu.
Ten punkt trochę łączy się z punktem o czasówkach. Jeśli śniegu jest więcej i trzeba torować, siły uciekają z nas znacznie szybciej. Można przyjąć, że śnieg do kostek jest jeszcze neutralny, a wszystko powyżej, gdy zapadasz się już na kilkanaście/kilkadziesiąt centymetrów wymaga od Ciebie dodatkowej energii. Im więcej świeżego śniegu, tym więcej.
Idealnym przykładem może być nasza wyrypa z kursu przewodnickiego, gdzie w ciągu 14 godzin zrobiliśmy 7 kilometrów. Ale śniegu było prawie przez cały czas po pas i dodatkowo szliśmy poza szlakiem, w dziewiczym terenie.
Co robić, jeśli musicie torować drogę? Często się zmieniać! Możecie liczyć do 100 kroków, do 5 minut albo po prostu do pierwszego zmęczenia. Najważniejsze żeby nikt nie szedł przodem godzinę i potem padał na twarz.
W skrócie wygląda to tak:
Idziesz pierwszy. Gdy czujesz potrzebę zmiany, robisz krok w bok i puszczasz pozostałych przodem. Sam natomiast wchodzisz na ostatnie miejsce. Po kilku zmianach, w zależności od tego, ilu Was jest, znów będziesz na przodzie. Powtarzacie taką sekwencję tak długo, jak zachodzi potrzeba. Silniejsze osoby w grupie mogą torować częściej albo dłużej. Najsłabsi zaś idą z tyłu, aby mieć już przedeptaną drogę.
Co może być przydatne przy dużej ilości śniegu?
Rakiety albo narty turowe, które pozwalają na rozłożenie naszego ciężaru na większej powierzchni i zmniejszenie zapadania się. Z nartami nie miałam jeszcze żadnych doświadczeń, ale na rakietach zrobiłam już nie jedną wycieczkę i możecie mi wierzyć, że to naprawdę działa. Idąc bez rakiet zapadało się prawie po pas, a w rakietach kilka-kilkanaście centymetrów. Także różnica jest ogromna!
10. Uważaj na lawiny i zamknięte szlaki
Ten punkt nie dotyczy wszystkich gór. Ale jeśli wybierasz się powyżej granicy lasu i mam tu na myśli nie tylko Tatry, ale także Karkonosze, czy Bieszczady, uważaj na lawiny. Upraszczając, wszystkie duże i odkryte przestrzenie o dużym nachyleniu mogą być potencjalnie niebezpiecznie. Dlatego zwracaj uwagę na wszelkie pęknięcia śniegu, a przed wyjściem w góry, sprawdzaj komunikat lawinowy. Bo góry zimą potrafią być naprawdę niebezpieczne.
Zwróć także uwagę na ewentualne zamknięcia szlaków z uwagi na warunki zimowe. Na przykład w Karkonoszach połowa szlaków dochodzących na grzbiet główny jest zimą zamknięta. Podobnie jest z Percią Akademików wyprowadzającą na Babią Górę.
11. Raczki to Twój przyjaciel
Jeszcze do niedawna przyjęte było, że raki ubiera się tylko w Tatrach. Pozostałe szlaki trzeba zaś przejść na własnych butach, nawet jeśli grozi to utratą połowy zębów.
W ostatnich latach pojawił się jednak wynalazek w postaci raczków, czyli kompromis pomiędzy łysą podeszwą, a pełnymi rakami. Raczki są uniwersalne i można je podpiąć w zasadzie do każdych butów górskich, nawet tych z miękką podeszwą. Jedyne o co musisz zadbać, to dobry rozmiar (zazwyczaj są 4: S, M, L, XL, każdy obejmujący 3 rozmiary butów). Pamiętaj żeby wziąć raczki dopasowane do rozmiaru butów, a nie rozmiaru stopy.
Odkąd mam swój egzemplarz, prawie zawsze mam go ze sobą w plecaku. Wyjątkiem jest tylko duży, świeży opad, gdzie zamiast raczków bardziej przydają się rakiety 😉
I nie zrozumcie mnie źle, nie trzeba w tych raczkach chodzić cały czas. Broń Boże! Ale na szlakach często uczęszczanych, jak na przykład dojście do wodospadu Szklarki, wejście na Śnieżkę, czy szlak na Szczeliniec Wielki, są one ogromną pomocą i po prostu zwiększają Twoje bezpieczeństwo.
12. Kurs nie jest obciachem
Jeżeli masz już trochę doświadczenia i góry zimą nie są Ci obce, możesz spróbować swoich sił w Tatrach. Zanim jednak to zrobisz, gorąco polecam Ci wziąć udział w jednym z kursów turystyki zimowej wysokogórskiej.
Wiem, że nie jest to tania impreza, bo kosztuje od 1000 zł w górę za 3 dni szkolenia. Ale dzięki temu zdobywasz podstawy używania sprzętu zimowego i oceniania zagrożenia lawinowego. Ja zawsze jestem zdania, że bezpieczeństwo w górach jest najważniejsze. Nawet jeśli trzeba za nie sporo zapłacić.
Sama jestem po takim kursie i choć nie jestem z niego do końca zadowolona, to i tak uważam, że było warto. Dzięki niemu udało mi się potem zdobyć samodzielnie Rakoń oraz Szpiglasową Przełęcz w warunkach zimowych.
I nie słuchaj tych wszystkich kozaków, co to na pierwszy raz zimą zdobywają Rysy. To zazwyczaj ich musi zwozić TOPR. Pół biedy, jeśli tylko do szpitala. Gorzej, jeśli w czarnym worku.
Góry zimą – To po co w ogóle tam iść?
Po przeczytaniu tych wszystkich punktów możesz mieć wrażenie, że góry zimą to zły pomysł. Zimno, ciemno, z każdej strony czyhają niebezpieczeństwa, a śnieg napieprza, jak z armatki na stoku.
Czasem faktycznie pogoda jest podła i wtedy lepiej po prostu zostać w domu i pogrzać się przy kominku.
Ale góry zimą mają też mnóstwo zalet!
Przede wszystkim to kilka razy mniej turystów na szlakach. Jeśli wybierzesz mało popularny szlak, masz dużą szansę nikogo nie spotkać przez cały dzień.
Poza tym zimą w górach jest po prostu pięknie. Śnieg mieni się w promieniach słońca, błyszczy i skrzypi przy każdym kroku. Naprawdę potrafi być magicznie.
Weź sobie więc powyższe rady do serca i śmiało spróbuj górskiej zimy. Gwarantuję, że się zakochasz 🙂
Za mało podkreśliłaś rolę rakiet na głębokim śniegu. Naprawdę mocno zmieniają reguły gry.
Na leśnych górskich szlakach, a szczególnie bezdrożach, lepsze są niż narty skiturowe.
Dzięki za komentarz! Zdecydowanie masz rację. Sama niejednokrotnie miałam okazję się przekonać, że bez rakiet i przy dużym śniegu, niektórych szlaków nie dalibyśmy rady przejść. Dopisuję do artykułu 🙂
A czy w takich wyprawach również się używa wkładek grzejących do kurtki? Mam taki, podłącza się powerbank (tylko tu polecam jakiś lepszy odporny na spadki temperatur, journey lamaxa u mnie działa ok) ale u mnie te wyprawy to jak typowy janusz gór. Oczywiscie ten bardziej świadomy janusz, z jakąś tam kondycja. Ciekawi mnie jednak jak to jest u prawdziwych zdobywców 🙂
Wiem, że takie urządzenia istnieją, ale szczerze mówiąc nigdy takiego nie używałam. Jeśli mamy dobrą odzież, dobrze dobraną do warunków i mamy trochę doświadczenia na zimowych szlakach, to nie potrzeba ogrzewaczy. A zdarzało mi się chodzić w -20 stopniach, również przez kilka dni z namiotem, gdzie nie było możliwości rozgrzania się. Klucz to ruch, osłona przed wiatrem i ubiór na cebulkę. Przy niższych temperaturach puchówka jest niezastąpiona, nawet taka podstawowa z decathlonu robi robotę. Jeszcze tańsza opcja to kurtka narciarska 🙂
Fajną alternatywą do wkładek grzejących na prąd, są ogrzewacze chemiczne. Są niedrogie 5-10 zł za szt. i wystarczy tylko otworzyć opakowanie, aby zaczęły grzać, więc są mniej awaryjne. Jedyny minus – są niestety jednorazowe.